poniedziałek, 15 kwietnia 2019

NIBY-RECENZJA #22 "ŚLEPIEC" MAX CZORNYJ








    Tytuł: "Ślepiec"
    Autor: Max Czornyj
    Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
    Rok wydania: 2019
    Liczba stron: 271


Cześć!

   Max Czornyj zdecydowanie jest moim ulubionym polskim autorem, dlatego zawsze z niecierpliwością czekam na każdą jego książkę. Tak też było ze "Ślepcem", byłam ciekawa czy i tym razem mnie zaskoczy, liczyłam na wiele trupów i genialnie opisanych miejsc zbrodni. Przyznaję - zawiodłam się.

    "Cudze oczy patrzą na was. Zawsze.
    Ona ma takie piękne oczy. Muszę je mieć…
    W pustym mieszkaniu w jednym z gdańskich bloków zostaje znalezione makabrycznie okaleczone ciało mężczyzny. Sprawa zostaje przydzielona komisarz Lizie Langer, która musi zmierzyć się także z własnymi problemami z przeszłości.
    Do zespołu śledczych dołącza Orest Rembert - młody profiler, który zdaje się bardziej zafascynowany tworzeniem portretu psychologicznego komisarz niż zabójcy. Langer i Rembert tworzą szczególny duet, razem stawiając czoła seryjnemu mordercy.
    Sprawa jednak stanęła w martwym punkcie do momentu, kiedy morderca znowu daje o sobie znać. /*9*****/Po raz kolejny ze szczególnym okrucieństwem upodobał sobie oczy swojej ofiary.
   Kim jest mężczyzna nazywający siebie Ślepcem? Kto będzie kolejną ofiarą?

    Bestialstwo zbrodni i presja opinii publicznej napędzają akcję do zawrotnego tempa, a Czornyj po raz kolejny udowadnia, że nie zdobył list bestsellerów przez przypadek."

   Główną bohaterką jest Liza Langer, komisarz, dla której sprawa Ślepca jest pierwszą tak ważną w jej policyjnej karierze. Do pomocy dostaje Oresta Remberta, młodego profilera, który wydaje się być bardziej zainteresowany portretem psychologicznym Lizy niż mordercy.
 Zacznę od tego, że jestem fanką Deryły, Liza totalnie mnie do siebie nie przekonała. Była irytująca do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać jak autor, którego pokochałam za "Grzech" i cudownego Deryłę był w stanie stworzyć taką postać. Rozumiem, że to przez pewne wydarzenie w jej życiu, ale bez przesady! Również ciągłe wizualizacje i wspominanie o deszczowym psie doprowadzały mnie do szału. Naprawdę nie trzeba wszystkiego powtarzać żeby czytelnik załapał.
   Natomiast Rembert (chociaż w trakcie lektury cały czas mówiłam na niego Rembrandt) był mi całkowicie obojętny, chociaż nie. Jak tak teraz myślę to jednak nie. Byłam totalnie zawiedziona jego kreacją, bo z założenia miał być profilerem. W którym miejscu ja się pytam?! To, że kogoś się tak nazwie nie oznacza, że od razu nim jest, no błagam. Nie przypominam sobie, żeby robił jakąkolwiek głębszą analizę zachowań sprawcy, bo pani komisarz to i owszem. Być może on tak na mnie działa, bo na ten zawód patrzę przez pryzmat Huberta Meyera z trylogii Katarzyny Bondy. Może, ale to nie zmienia faktu, że byłam cholernie rozczarowana.
   Co do akcji to było nieźle, tylko. Ani razu nie byłam zaskoczona obrotem spraw, fabuła tym razem mnie nie wciągnęła, więc po kilku dniach od skończenia powieści już nie pamiętam zakończenia.        
   Styl autora jak zawsze był świetny, bo książkę przeczytałam na dwa razy, ale tak jak napisałam, książka mnie nie wciągnęła. 
   Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt ostro, bo naprawdę kocham Maxa Czornyja całym sercem, tym razem jednak książka mnie nie porwała, nie zaskoczyła, tak jak w "Grzechu", a szkoda. Cały czas wspominam debiut autora, bo uwielbiam tę powieść. Hm, a może Max Czornyj jest autorem, który wspaniale rozpoczął swoją pisarską karierę, a teraz będzie tylko gorzej?! Oby, nie. Liczę na to, że kolejna książka, po którą sięgnę będzie o wiele lepsza i nie zawiodę się na "Pokucie", "Najszczęśliwszej", "Traumie" i następnych powieściach autora.

Moja ocena: 7/10 

Za egzemplarz bardzo serdecznie dziękuję:






1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia