Tytuł: "Krwawy księżyc"
Autor: K.C Hiddenstorm
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 271
Cześć,
Trochę mnie tu nie było, ponieważ wraz z początkiem nowego roku skończył mi się internet, ale już wracam i teraz będę dodawać recenzje, które zalegają mi od zeszłego roku. Na pierwszy ogień wrzucam opinię o "Krwawym Księżycu" K.C Hiddenstorm.
Zauważyłam, że w 2018 roku często trafiałam na książki, w których bohater lub bohaterowie byli pisarzami (np. "Wczoraj") i tak też było tutaj.
"Victoria Page i Thomas Wilde są małżeństwem światowej sławy pisarzy.
Gdy Thomas oznajmia żonie, że zamierza wydać swój pierwszy kryminał,
kobietę ogarnia nieuzasadniony niepokój.
Księżycowy zabójca szybko staje się bestsellerem. W tym
samym czasie Victoria zauważa dziwne zmiany w zachowaniu partnera.
Kobietę zaczynają nękać koszmary, w których doświadcza śmierci z rąk
własnego męża.
Niedługo po premierze powieści w Nowym Jorku zaczyna grasować
morderca, który naśladuje zabójcę wykreowanego przez Thomasa. Victoria
zaczyna nabierać podejrzeń, że człowiek z którym dzieli życie, jest
bardzo niebezpieczny."
Oh, co to była za książka! Gdy do mnie przyszła przeczytałam prolog i ją odłożyłam, bo nie było to nic specjalnego. Jednak później po przeczytaniu "Dwunastu życzeń" stwierdziłam, że pora wrócić do czegoś co kocham, czyli do gatunku thriller/kryminał. Mój wybór, po bardzo długich rozmyślaniach, padł na "Krwawy Księżyc", bo wśród książek na moim regale wyróżniał się: 1. Kolorem grzbietu; 2. Objętością (ma niecałe 271 stron) i 3. Tym, że jako jedyny z egzemplarzy recenzenckich, które posiadam na śliską okładkę.
Prolog ponownie nie zrobił na mnie wrażenia, ale czytałam dalej i... przepadłam. Dosłownie pochłaniałam strony, w takim tempie, że nim się obejrzałam byłam w połowie.
Główną bohaterką "Krwawego Księżyca" jest Victoria Page - popularna pisarska, która prywatnie jest żoną Thomasa Wilde, również pisarza specjalizującego się w reportażach. Kiedy pewnego dnia Tom mówi żonie, że zamierza odejść od tego gatunku i napisać kryminał Victoria jest sceptycznie nastawiona, ale wspiera męża. Okazuje się, że "Księżycowy Zabójca" staje się bestsellerem, a jego autor jest zapraszany na coraz więcej spotkań autorskich i wywiadów. Niewiele później w Nowym Jorku pojawia się tajemnicza osoba, która naśladuje mordercę z książki Thomasa...
Nie mówcie, że nie brzmi to interesująco. Dla mnie, jako fanki thrillerów i kryminałów (co powinniście już wiedzieć czytając moje recenzje, bo przy każdej okazji to powtarzam) był to niezwykle interesujący pomysł. Na początku od razu skojarzyło mi się z jednym z odcinków mojego ulubionego serialu czyli "Kości", bo tam kiedyś też był taki motyw.
Czytając tę powieść niesamowicie się wciągnęłam w fabułę, z każdą stroną byłam bardziej ciekawa. "Krwawy księżyc" napisany jest świetnie, przez książkę się pędzi - mówię to ja, która czyta książki jak żółw, tę pochłonęłam w jeden dzień.
W jednej z polecajek widniejących na okładce napisane jest, że książka jest "porywająca, krwawa i brutalna". W pierwszym jak najbardziej się zgadzam, co do tego nie mam wątpliwości. Ale z tym, że jest krwawa i brutalna, przynajmniej nie w stopniu, którego się spodziewałam. No może trochę, ale tak troszeczkę, za mało, by ją tak nazwać. Dla mnie po przeczytaniu serii "Laleczki" już nic nie jest krwawe, a tym bardziej brutalne (swoją drogą, recenzja 1 tomu kiedyś się pojawi).
Przechodząc do minusów (w powyższym akapicie opisałam coś, co jak dla mnie było nie do końca trafione, jednak nie jest to mankament) to szczerze mówiąc nie mam pojęcia o co chodziło, z tym krwawym księżycem. Thriller thrillerem, ale co do tego miał ten księżyc? Rozumiem, że coś od niego zależało, ale po co? To było zupełnie niepotrzebne moim zdaniem, bo nagle z genialnego thrillera zrobiło się coś na kształt powieści fantastycznej. Rozumiem, że autorka wcześniej pisała właśnie fantasy, ale tutaj zupełnie mi to nie grało i do teraz nie mam pojęcia po co (chyba będę musiała napisać do autorki, bo bardzo mnie to nurtuje).
Podsumowując, "Krwawy Księżyc" K.C Hiddenstorm jest powieścią bardzo dobrą, jedną z lepszych, które przeczytałam w 2018 roku. Maksymalnej oceny nie dostanie (szczerze, to wątpię żeby jakakolwiek książka dostała po "Laleczkach"), bo z tą końcówką coś mi nie zagrało, tak jak napisałam. Mimo wszystko polecam zapoznanie się z tą książką, bo myślę, że warto.
Moja ocena: 9/10
Za świetny thriller bardzo dziękuję:
Super recenzja, zostaję na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://julabooks.blogspot.com/
Bardzo lubię tę książkę! :)
OdpowiedzUsuń