Autor: Beata Majewska Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2017 Rok wydania: 2017 (5 lipca)
Liczba stron: 303 Liczba stron: 288
Niby nie czytam obyczajówek, ale stwierdziłam, że zaryzykuję. W taki oto sposób mam dla Was recenzję "Konkursu na żonę" oraz jego kontynuację czyli "Biletu do szczęścia" Pani Beaty Majewskiej.
"Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan "Żona". Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli..."
Zabierając się za czytanie tej książki nie wiedziałam o niej nic więcej niż to co zostało napisane na tylnej okładce. Było to moje pierwsze spotkanie z tworczością pani Beaty Majewskiej znanej również jako Augusta Docher, więc nie miałam żadnego punktu odniesienia. Po lekturze nie spodziewałam się cudu i chyba wyszło mi to na dobre. Historia na początku lekko mnie nudziła, być może dlatego, że na ogół nie czytam takich książek, a język jakim posługuje się autorka również jest specyficzny i nie spodoba się każdemu. Ja jednak, w miarę czytania kolejnych rozdziałów przyzwyczajałam się do tego, w jaki sposób pisze pani Beata i... przeczytałam do końca.
Trochę zdziwiło mnie tempo i to jak szybko tytułowy konkurs został rozwiązany. Siedziałam myśląc: "Aha, i to tyle?". Na szczęście dalej akcja się rozwinęła i zrobiło się, hm... dobrze.
Co do bohaterów Łucja (bo tak ma na imię nasza główna bohaterka) od początku mnie irytowała. Niby miała tylko (albo aż) osiemnaście lat, ale była strasznie dziecinna i naiwna. Dosyć szybko zakochała się w pierwszym facecie, ktory wykazał choć trochę zainteresowania jej osobą. Hugo trochę bardziej mi się spodobał, w sumie nawet nie wiem dlaczego (może dlatego, że sama kreuję bohatera, który jest powiązany z prawem, ale ciii... nic nie napisałam). Z jednej strony musiał zachowywać się w taki, a nie inny sposób, aby jego plan się powiódł, z drugiej zachowywał się oschle wobec innych.
Kolejną strasznie drażniącą mnie rzeczą w "Konkursie..." były przyjaciółki Łucji - Ola i Marta. Ich język momentami był tak dziwny, że zastanawiałam się czy one na pewno są na studiach czy raczej w gimnazjum. Zwłaszcza Ola dobijała mnie swoją głupotą.
I na koniec ostatni minus, który rzucił mi się w oczy, mianowicie spolszczanie angielskich słów. Przytoczę tutaj fragment, żeby nie było, że kłamię: "-Łuki, wyluzuj, bo ci mejkap spłynie." Później zauważyłam jeszcze "dżez" i "tłit"- naprawdę uważam, że to nie było potrzebne, bo przecież wcześniej bohaterowie też używali słów zaczerpniętych z języka angielskiego i były one zapisane poprawnie.
Teraz przejdźmy do plusów, żeby nie było, że tylko się czepiam. Książkę czyta się szybko. Pewnie gdyby nie to, że w międzyczasie wyjechałam na wakacje książkę przeczytałabym w 3/4 dni tak jak kontynuację, której opowiem za chwilkę. Podobało mi się to, że każdy z bohaterów mówi w nieco inny sposób. Inaczej mówiła Łucja, jej babcia i rodzina a inaczej Hugo i jego matka.
W trakcie czytania doszłam też do wniosku, iż mimo tego, że Łucja jest irytująca jest też bardzo inteligentna i wrażliwa, babcia Zofia okazała się bardzo mądrą kobietą i zyskała moją sympatię.
Moja ocena: 5/10
Teraz przyszedł czas na kilka słów na temat "Biletu do szczęścia" czyli kontynuacji losów Łucji i Hugona. Nie powiem zbyt wiele żeby nie spoilerować.
Jeśli czytaliście "Konkurs na żonę" i niezbyt Wam się podobał to dajcie szansę "Biletowi...". Ta książka o wiele bardziej mi się spodobała. Było sporo akcji, co było świetne, bo przez to jeszcze szybciej się ją czytało.
Z czasem zachowanie bohaterów się zmieniało co pozwoliło mi się z nimi zżyć. Łucję zaczęłam darzyć sympatią, a Hugo chyba stał się moim ulubionym bohaterem.
Pojawiło się kilka nowych i ciekawych postaci, którzy tylko zostali wspomnieni w "Konkursie..." i to był strzał w dziesiątkę!
I teraz to z czego cieszę się najbardziej - autorka wyjaśniła wątek, który bardzo ciekawił mnie w pierwszym tomie! Po zakończeniu "Konkursu.." zastanawiałam się czy to zrobi, więc szybko sięgnęłam po "Bilet..." i Pani Beata mnie nie rozczarowała.
Moim zdaniem jest to świetna kontynuacja! Bałam się, że będzie gorsza (klątwa drugiego tomu i tak dalej) jednak na szczęście okazało się zupełnie inaczej i bardzo mnie to cieszy.
Podsumowując: "Konkurs na żonę" jest lekką książką idealną na letni wieczór. Mimo, że nie jest to literatura najwyższych lotów to bardzo szybko, i po prostu, fajnie się ją czyta. "Bilet do szczęścia" jest bardzo dobrą kontynuacją i cieszę się, że mogłam go przeczytać, bo okazał się naprawdę tego warty. Na pewno, gdy ukaże się tom trzeci (planowany na jesień) to po niego sięgnę, bo jestem ciekawa jak dalej potoczy się życie Hugo i Łucji.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję:
Stanowczo robię sobie przerwę od babskiej literatury, więc z tą historią na pewno będzie mi nie po drodze. Też bardzo denerwuje mnie spolszczanie obcych wyrazów, które w naszym języku funkcjonują w niezmienionej formie. A za słowo "dżez" powinno być specjalne miejsce w piekle :D
OdpowiedzUsuńKsiążka rodem z komedii romantycznych (patrz na z Adamczykiem, o której ci już mówiłam). Podtrzymuję swoje zdanie i dalej mam ochotę się zabrać za pierwszy tom :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
BTW nominowałam cię do LBA :D http://toreador-nottoread.blogspot.com/2017/07/chce-napasc-na-empik-liebster-blog.html
UsuńDla mnie obyczajówki są doskonałym przerywnikiem w codzienności :) Czasami warto oderwać się od swojego ulubionego gatunku literackiego i zaryzykować coś nowego.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś, z chęcią sięgnę po te tytuły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
adventureinthelibrary.blogspot.com
Nie mam pojęcia dlaczego, ale wolę zagranicznych autorów.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią sięgnę po te książki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://bookawayoflife16.blogspot.com/
Okładki obu książek są zachwycające, ale fabuła znacznie mniej. Raczej po te lektury nie sięgnę. Typowe obyczajówki, dla mnie nic fajnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Ja tam lubię takie lekkie pozycje, ktore są idealne na wieczór po ciężkim dniu :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich wiele dobrego. Chętnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zapowiadają się te książki <3
OdpowiedzUsuńMój blog
Jakaś obyczajówka od czasu do czasu na pewno nie zaszkodzi, jednak te raczej sobie odpuszczę. Nawet jeśli druga część jest zdecydowanie lepsza, to nie za bardzo mam ochotę zmagać się z nierozgarnięciem niektórych w pierwszej części.
OdpowiedzUsuńObyczajówki bardzo lubię - przy nich tak naprawdę odpoczywam :) a te prezentują się wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że dopiero zaczęłam czytać "Konkurs na żonę" i mam podobne odczucia, zobaczymy jak sytuacja potoczy się dalej, dziękuję za recenzję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńshevvolfxczyta.blogspot.com
Konkurs na żonę strasznie mnie intryguje, bo w sumie tego wszędzie pełno i jestem ciekawa o co tyle szumu ;D
OdpowiedzUsuńA jak już jedna mi się spodoba to po Bilet do szczęścia też sięgnę :D
Buziaki
coraciemnosci.blogspot.com
Książki nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi typowo kobiecymi powieściami, więc i te raczej nie znajdą się na szczycie mojej listy książek do przeczytania, ale być może kiedyś zmienię zdanie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Moja Lady Jane”
Brzmi ciekawie, więc możliwe, że się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Widzę, że też ostatnio wyłamujesz się z własnych schematów i sięgasz po książki z gatunków, których "zwykle nie czytasz" ;) Czasem można wyłapać perełki, a czasem jest, no, jak tutaj - po prostu 'dobrze'... ale próbować warto, nie? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie przepadam za książkami tego typu, ale myślę że zawsze może być ten pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Sara z Niesamowity świat książek
Recenzja świetnie napisana!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://justforthedream11.blogspot.com/
Nienawidzę spolszczonych słów, już samo to mnie zniechęca... Niestety to pozycje nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
ver-reads.blogspot.com
Zdecydowanie wolę zagranicznych autorów.
OdpowiedzUsuńPiękny blog.
Pozdrawiam, maobmaze
Bardzo fajnie zkonstruowana recenzja. Nigdy nie słyszałam o tych książkach, ale być może po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Zupełnie nie moje klimaty. Nie lubię takkich książek, bo polskie imiona i realia... Niestety, ale nie chcę się zmuszać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
polecam-goodbook.blogspot.com
Ksiązki pomimo kilku was wydają się być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadniesz również do mnie!
www.spiked-soul.pl
Elwira Charmuszko
Obyczajówki czytam tylko wtedy, kiedy za dużo jest już dla mnie tych wszystkich kryminałów, fantasy czy dramatów. Jednak nie wiem czy zabiorę się za "Konkurs za żonę".. Jakoś nie czuję tego klimatu :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
oliviaczyta.blogspot.com
Fabuła pierwszego tomu brzmi genialnie XD Muszę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS Okładki tej serii są cudowne!
http://welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com
No cóż, ja nie dam szansy żadnej, bo to zupełnie nie moja tematyka :D
OdpowiedzUsuńCzytałam obydwie :) Czekam teraz na 3 tom :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#ŚwiatKsiążkowychRecenzji
Bardzo lubię tego typu pozycje. Pozdrawiam i obserwuję. :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom i bardzo mi się podobał. Do drugiego bardzo mnie zachęciłaś:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com