Tytuł: "Mediatorka"
Autor: Ewa Zdunek
Wydawnictwo: W.A.B
Premiera: 4.04.2018
Liczba stron: 315
Cześć!
Tym razem przybywam z recenzją "Mediatorki" Ewy Zdunek.
"Marta Kołodziej jest mediatorką. Zawodowo zajmuje się rozwiązywaniem cudzych problemów.
Tymczasem jej małżeństwo właśnie legło w gruzach, były mąż chce odebrać jej córki - Basię i Laurę, posuwając się do niegodziwych metod, matka sączy swój despotyzm niczym jad, a ojciec jest bujającym w chmurach wynalazcą.
Na szczęście bohaterka może liczyć na pomoc zakompleksionej przyjaciółki Betki, kominiarza Zbigniewa, który nie ma szczęścia w miłości, oraz dość nieporadnego lekarza Roberta.
Życie nieustannie Martę zaskakuje i nie jest tak proste jak godzenie zwaśnionych stron podczas mediacji."
"Marta Kołodziej jest mediatorką. Zawodowo zajmuje się rozwiązywaniem cudzych problemów.
Tymczasem jej małżeństwo właśnie legło w gruzach, były mąż chce odebrać jej córki - Basię i Laurę, posuwając się do niegodziwych metod, matka sączy swój despotyzm niczym jad, a ojciec jest bujającym w chmurach wynalazcą.
Na szczęście bohaterka może liczyć na pomoc zakompleksionej przyjaciółki Betki, kominiarza Zbigniewa, który nie ma szczęścia w miłości, oraz dość nieporadnego lekarza Roberta.
Życie nieustannie Martę zaskakuje i nie jest tak proste jak godzenie zwaśnionych stron podczas mediacji."
Przed przeczytaniem tej książki nie miałam pojęcia kim jest mediator. To trochę smutne, bo zawód jest bardzo mało znany, a myślę, że potrzebny. Ludzie często ciągną się nawzajem do sądu, oskarżają, wyciągają wszystko na "światło dzienne", a mediator może im pomóc dojść do porozumienia. Nie jest stronniczy, nie wydaje sądów, stara się jedynie znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony konfliktu.
Właśnie tym zajmuje się główna bohaterka powieści, Marta. Przyznam szczerze, że od początku ją polubiłam. Czymś mnie ujęła. Mimo ciągłych problemów osobistych, potrafiła skupić się na swojej pracy i bardzo dobrze ją wykonywała.
Następni bohaterowie czyli Betka i Zbyszek również bardzo mnie do siebie przekonali. Zwłaszcza kominiarz. Czytając jakąkolwiek jego kwestię, za każdym razem miałam uśmiech na twarzy. To co mu się przytrafiało było wręcz komiczne! W życiu bym na coś takiego nie wpadła.
Oczywiście trafiła się też postać, której nie cierpiałam. Mianowicie, chodzi mi o matkę Marty. Jak ta kobieta mnie irytowała. To w jaki sposób traktowała swoją córkę, a byłego zięcia było dla mnie, najnormalniej w świecie dziwne. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby gdzieś zrobiła jakiś ołtarzyk poświęcony Cezaremu.
Ważną kwestią w "Mediatorce" jest oczywiście mediacja, jakby inaczej. Czytając powieść poznajemy wiele różnych osób i spraw, z którymi przychodzą do Kołodziej. Najbardziej w pamięć zapadli mi państwo Parrino. Musicie koniecznie ich poznać!
Dzięki tej powieści (jak już zbyt wiele razy napisałam) poznajemy tak mało znany w Polsce, ale ciekawy zawód mediatora.
Plusem książki jest też to, że bardzo szybko się ją czyta. Mnie oczywiście trochę to zajęło, bo moje tempo to porażka, ale mimo wszytko fabuła była tak "przyjemnie" skonstruowała, że tylko przewracałam stronę po stronie. Styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu, więc może kiedyś jeszcze sięgnę po jej książki, a widziałam, że kilka ich jest.
Minusem jaki znajduję jest tylko ta nieszczęsna matka głównej bohaterki. Oprócz niej, nic aż tak bardzo nie rzucało mi się w oczy.
Podsumowując. Tak, jak głosi napis na okładce jest to trochę gorzka, nieco słodka i odrobinę zwariowana opowieść o nietypowej trzydziestolatce. Marty i jej przyjaciół nie da się nie polubić (no chociaż troszeczkę). Jak najbardziej polecam, na 1-2 wieczory, bo warto.
Będę miała na uwadze tę książkę.:)
OdpowiedzUsuńChyba jednak się nie pokuszę. Może w dalekiej, bardzo dalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Ja niestety nie mam okazji przeczytania żadnej książki oprócz lektur, bo mam bardzo dużo nauki. Wstyd, bo sama do teraz nie wiedziałam, kto to mediator. Nie znam autorki, jednak tak wysoka ocena jest dość zachęcająca ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
Nowy post-klik!
Dostałam propozycję zrecenzowania książki, ale jakoś mnie ona nie zachęciła. Chociaż jak tak czytam,to żałuję, bo możliwe, że spodobałaby się moim bliskim książkoholikom. Może im ją sprezentuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Jakiś czas temu gdzieś zobaczyłam tę książkę i bardzo mnie zaciekawiła, ponieważ kilka lat temu bardzo chciałam zostać mediatorem :) Myślę, że kiedyś przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
oliviaczyta
Zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka spoza moich ulubionych klimatów, ale czasami i na takie przygody czytelnicze przychodzi chęć, tytuł będę miała na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńZ reguły nie sięgam po takie książki, ponieważ nieczęsto autorzy mają pojęcie o tym, o czym piszą.
OdpowiedzUsuńWidzę jednak, że Pani Ewa Zdunek jest własnie mediatorką, więc, kurde, to może być nawet ciekawe :D
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Chętnie zapoznam się z historią z tej książki :)
OdpowiedzUsuńWydawnictwo proponowało mi tę książkę do recenzji, ale zniechęcona kompletnie jak dla mnie nie pasującą do opisu okładką plus faktem przeczytania innej książki autorki, która zwyczajnie nie przypadła mi do gustu, stwierdziłam, że ten tytuł nie jest dla mnie 🙈
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń